Radni mieli podjąć kluczową decyzję, ale… no właśnie – stoły stały „nie tak”

Jeśli ktoś myślał, że polityczna żenada w Miliczu sięgnęła już dna, to niestety – puka od spodu. Mieliśmy sesję, na której miały zapaść kluczowe decyzje dotyczące wsparcia dla MCM, czyli naszego szpitala, który od miesięcy przechodzi restrukturyzację i w końcu pojawiło się światełko w tunelu. Dzięki działaniom zarządu udało się niemal zatrzymać dalsze zadłużanie. Jeśli Narodowy Fundusz Zdrowia wypłaci szpitalowi należne pieniądze, to po raz pierwszy od dawna finansowo placówka może wyjść na zero.

Brzmi dobrze? Tak, ale tylko do momentu, w którym do akcji wkroczyła grupa radnych, dla których ważniejsze od zdrowia mieszkańców jest… ustawienie stołów w sali obrad! 🤦‍♂️ Tak, dokładnie. Po wielu godzinach przygotowań, analiz i konsultacji, po setkach rozmów o tym, jak pomóc szpitalowi, wszystko runęło, bo komuś nie pasowało, gdzie stoi stół i kto gdzie siedzi.

I to nie jest żart. To smutna rzeczywistość rządzenia gminą, w której część radnych zdaje się zapominać, po co tak naprawdę zostali wybrani.

Milicki szpital – lata zaniedbań, ogromne długi i w końcu światełko w tunelu

Nie jest tajemnicą, że MCM od lat boryka się z problemami finansowymi. Przez błędy zarządcze z poprzednich lat, przez decyzje podejmowane bez strategii i odpowiedzialności, szpital pogrążył się w długach. Blisko 30 milionów złotych – to kwota, która musiała zostać objęta procesem restrukturyzacyjnym, by dać placówce szansę na przetrwanie.

Proces ten, choć trudny, zaczyna przynosić pierwsze efekty. Działania nowego zarządu oraz reorganizacja finansowa sprawiły, że gwałtowne zadłużanie niemal ustało. To ogromny sukces, ale to dopiero pierwszy krok. Teraz konieczne są kolejne inwestycje i wsparcie, by szpital mógł funkcjonować na poziomie, który zapewni mieszkańcom odpowiednią opiekę medyczną.

Co więcej, w budżecie gminy zarezerwowano środki na wsparcie szpitala. Nie mówimy więc o czymś nowym, niespodziewanym czy nieprzemyślanym. To było wiadome od dawna – i radni również mieli tego pełną świadomość.

Aż do momentu, gdy przyszło podjąć decyzję…

3 sposoby na przekazanie pieniędzy – co wybrali radni? Nic.

Gmina miała kilka opcji, by przekazać pieniądze na szpital:

✔ Dokapitalizowanie – ale to wiązałoby się ze zwiększeniem udziałów gminy, co oznaczałoby również konieczność ponoszenia części zobowiązań szpitala. Nieidealne, ale możliwe.

✔ Dopłata – szybka i skuteczna metoda, jednak ograniczona do 10% posiadanych udziałów, co w praktyce oznaczało maksymalnie ok. 200 000 zł.

✔ Dotacja – najprostszy sposób, stosowany przez wiele samorządów. Wystarczyło wprowadzić odpowiednie zmiany w uchwale budżetowej i sprawa byłaby załatwiona.

Co wybrali radni? Nic. Bo nie było na to czasu. Bo nie mogli debatować. Bo sesję przerwano… z powodu stołów i krzeseł.

Stoły ważniejsze od zdrowia mieszkańców

To, co wydarzyło się na sesji Rady Miejskiej 27 lutego, to nie tylko polityczna żenada. To zlekceważenie potrzeb mieszkańców i kompletna ignorancja wobec problemów, które dotykają nas wszystkich.

Radni mieli w rękach decyzję, która mogła poprawić funkcjonowanie szpitala. Nie podjęli jej, bo… stoły były inaczej ustawione niż zwykle. To nie jest wymysł. To fakty.

Bo przecież co tam pacjenci, co tam lekarze, co tam przyszłość naszej placówki! Najważniejsze jest to, kto gdzie siedzi. Kto ma lepsze miejsce. Kto ma widok na kogo. Polityczna szopka w najczystszej postaci.

To nie była merytoryczna dyskusja. To był cyrk, w którym rolę klaunów odegrali ci, którzy zamiast zająć się sprawami istotnymi, woleli wywołać awanturę o coś tak absurdalnego jak układ stołów. Gdyby to nie było tak tragiczne, to byłoby śmieszne.

Prawdziwe intencje? Blokować, torpedować, sabotować

Nie oszukujmy się – to nie o stoły chodziło. To kolejna odsłona politycznej zabawy w „na złość burmistrzowi”. Część radnych wciąż nie potrafi pogodzić się z tym, że wybory samorządowe wygrali inni. Że mieszkańcy opowiedzieli się za zmianą.

To, co stało się na sesji, to nic innego jak próba upokorzenia burmistrza oraz radnych, którzy chcą działać na rzecz gminy. Próba pokazania, kto tu „rządzi”. Ale tak naprawdę – kto blokuje, kto hamuje rozwój, kto szkodzi mieszkańcom.

Tak, można się obrażać. Można krzyczeć, że wszystko jest źle. Ale kiedy stawia się własne ambicje i polityczne rozgrywki ponad interes mieszkańców, to jest już poziom, który trudno zaakceptować.

Bo czy naprawdę ktoś wierzy, że nagłe przerwanie sesji było podyktowane troską o „komfort pracy” radnych? Przecież gdyby im naprawdę zależało na mieszkańcach, to najpierw podjęliby kluczowe decyzje, a potem mogli przerabiać salę obrad do woli.

Ale nie. Bo to nie chodziło o komfort. To chodziło o demonstrację siły i pokazanie, że „nie bo nie” jest ich jedyną strategią.

Czy tak powinna wyglądać polityka?

🔴 Czy radni są po to, żeby dbać o interesy mieszkańców, czy po to, żeby blokować decyzje dla własnej satysfakcji?

🔴 Czy można w tak jawny sposób ignorować problemy gminy, byle tylko „dopiec” burmistrzowi?

🔴 Czy naprawdę chcemy, by los szpitala zależał od tego, gdzie stoi stół?

‼️ Mieszkańcy Milicza zasługują na więcej. Na poważne podejście do problemów, a nie polityczne gierki.‼️